piątek, 20 lipca 2018

20.07.2018r. Kietrz- Sułków-Głubczyce (ok. 24km)

Po porannej Eucharystii kilka osób dopisało swoje intencje. Obficie nakarmione, po dobrej kawie ok. 8:00 ruszyłyśmy w drogę z wdzięcznym sercem. Nie dość, że Ks. Proboszcz z Kietrza tak wspaniale nas ugoscił, to jeszcze załatwił nam nocleg w Głubczycach, dzwoniąc po śniadaniu do tamtejszego Proboszcza. Niech Bóg mu wynagrodzi. Przed wyjściem pobłogosławił nas na drogę. Najcenniejsze... Idąc rozmawiałyśmy o tym, jak to łatwo jest iść, kiedy człowiek ma zaspokojone podstawowe potrzeby. A przecież tylu ludzi dziś głoduje, nie ma dachu nad głową... Ogarniałyśmy ich modlitwą. Po drodze Ojciec Niebieski karmił nas obficie. Najpierw owocami: dzikie śliwki, dorodne jerzyny. W pewnym momencie bardzo zachciało mi się pić a nie miałyśmy wiele wody. Szłyśmy w 95% wśród pól. Powiedziałam do mamy: ale teraz bym zjadła jabłko. I nie minęło nawet 5 minut jak zza zakrętu wyłoniła się mała jabłonka z wspaniałymi słodko-kwaśnymi owocami 😍🍎🍎🍎🍎 Była wielka radość i wdzięczność Bogu. Mama nie mogła uwierzyć. Mówiła: "Gdybym z tobą sama nie szła, to bym chyba nie uwierzyła." 🙂 uśmiechałam się, dziekując Bogu w duchu, że ona mogła tego małego cudu doświadczyć. Zrobiłam się głodna. Dziś piątek i wiele owoców po drodze... a przecież tylu ludzi cierpi prawdziwy głód... "Boże, ty wiesz, czego nam potrzeba, jeśli potrzeba nam doświadczyć dziś głodu bądź uwielbiony..." Nie wiem,dlaczego nie zrobiłysmy kanapek na drogę... Miałyśmy parę złotych, ale ani jednego sklepu... Na raz moja mama mówi: "jak byliśmy mali, to biegaliśmy na pola i łuskaliśmy pszenicę w dłoniach. Bardzo to lubiliśmy jeść." I urwała dwa kłosy. Pojadłyśmy trochę, idąc wśród pól i na raz przypomniała mi się dzisiejsza Ewangelia😊jak to Jezus szedł z uczniami wśród pól a oni, mimo iż był szabat, łuskali ziarna z kłosów, bo byli głodni... Rozmyślałam o dobroci Boga...o Jego pragnieniu, byśmy byli miłosierni... piękna droga... Pani Wiesława z Babic dała nam wodę. Zabrałyśmy ją duchowo w drogę. W ogóle dużo ludzi dziś zatrzymywało się, pytając, czy gdzieś nie podwieźć. Do Głubczyc dotarłyśmy po kilku postojach i spokojnym marszu ok.16:00 Młody chłopak-Marcin zapytał nas, co to za pielgrzymka. Opowiedziałyśmy mu chwilę. Okazało się,że on w tym roku jechał na rowerze do Santiago de Compostela. Życzył nam błogosławieństwa na dalszą drogę i obiecał modlitwę. Piękne spotkanie😊 Ks. Proboszcz z Głubczyc pięknie nas przyjął i zaprosił na kolację. Bogu niech będą dzięki za ten kolejny dzień pielgrzymki... Dziękujemy naszym duchowym mamuśkom i tatusiowi😉 za modlitwę💕 s. Bernadetta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

09.05.2020 Maryniec – Złotów

Rano jesteśmy na Mszy św. w Złotowie, po której Justyna odwozi mnie z powrotem na trasę. W uszach piękny śpiew ptaków i Słowa Jezusa: „Fi...