czwartek, 24 maja 2018

24.05.2018 Izbica Kujawska - Koło

Robert relacjonuje: Wyszedłem wcześnie. W dzisiejszym dniu szczególnie modlę się za kapłanów. Od samego początku droga była dla mnie bardzo trudna. Koleiny i pędzące tiry i przeskakiwanie na pobocze. Po 3 km wiedziałem czego się spodziewać. Usiadłem na trawię by odpocząć i modliłem się Koronka do 7 Radości Matki Bożej. Podszedł do mnie starszy szczupły człowiek. Jego uwagę przykuł krzyż, który niosłem. Pytał dokąd idę. Zaprasza mnie na herbatę. Spotkanie trwa koło trzech godzin. Opowiedział mi bardzo trudną historię swojego życia. Rozmawiam z nim o Bożym Miłosierdziu i namawiam do troski o swoje małżeństwo. Około 14.00 dochodzę do Sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej. Planowałem zostać tutaj, jednak niestety nie było przeora Paulinów, a żaden z braci nie mógł mi pomóc, więc po zatankowaniu bukłaków poszedłem dalej - do Koła.W drodze słyszę liczne bluźnierstwa i przekleństwa, ale ja im błogosławię i modlę się. Doszedłem wyczerpany, nie miałem sił. Dochodzę do jednego Kościoła - nikt nie reaguje na dzwonki na plebani. Idę do kolejnego - tam plebania w innym miejscu i nie ma kontaktu z księdzem. Szukam kolejnego kościoła i znowu odchodzę. Wreszcie znajduję otwarty Kościół, a w nim kobiety przystrajające ołtarze. Proboszcza nie ma. Po telefonicznej rozmowie okazuje się, że nie może mi pomóc osobiście. Pytam zatem, czy może ma w parafii jakieś rodziny chrześcijańskie, które mogłyby dać mi dach nad głowę, ale niestety. Jedna z kobiet prowadzi mnie do hotelu. 150 zł. To zdecydowanie dla mnie za drogo. Nie mam. Sytuację zauważa właścicielka sklepu rowerowego. Pyta kim jestem i czego potrzebuję, Odpowiadam, że jestem pielgrzymem, potrzebuję kawałka podłogi. Odpowiada mi, że będę spał w hotelu. Mówię, że nie mam pieniędzy, a ona na to: "ale ja mam" Opłaca mi hotel, chce zamawiać śniadanie, ale młoda kobieta z hotelu odpowiada, że śniadanie i dzisiejszą kolację dostanę jako pielgrzym od nich - od firmy. Zjadam obfity posiłek. Pani, która mnie przyjęła i młody mężczyzna z recepcji proszą bym powiedział o pielgrzymce. Zaczyna się rozmowa, świadectwa i głoszenie Bożego Miłosierdzia do północy. Proponują mi, by został jeszcze jeden dzień na koszt firmy, ale decyduję, że idę do "Faustynki"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

09.05.2020 Maryniec – Złotów

Rano jesteśmy na Mszy św. w Złotowie, po której Justyna odwozi mnie z powrotem na trasę. W uszach piękny śpiew ptaków i Słowa Jezusa: „Fi...