wtorek, 18 czerwca 2019

17.06.2019 Tuczno – Dolaszewo

Poranna Eucharystia o szóstej rano i w drogę. Do Tuczna samochodem nie jest daleko, więc kwadrans po siódmej jestem na miejscu. Żona wraca autem do pracy a ja udaję się na plebanię. Wszystko już na mnie czeka spakowane, ale ks. proboszcz zaprasza na szybką małą kawę, bo zaraz wychodzi do szkoły. Za śniadanie dziękuję, kromka chleba z dżemem. Krótkie świadectwo i w drogę. Słońce świeci, ale jeszcze jest rześko. Przypominają mi się słowa księdza opiekuna duchowego kleryków jednego seminarium, że dzisiaj sama modlitwa za kapłanów już nie wystarczy. Potrzeba ofiary i przyjmowania cierpienia. Zatem post w drodze w intencji kapłanów i inne intencje. Woda jest moim piciem i jedzeniem dzisiaj. Ta mała pół litrowa woda wystarczyła do 31 kilometra. Potem uzupełniłem nowa butelką pragnienie, bo upał po kilku godzinach marszu nieźle dawał się we znaki. Z uwagi, iż kapłan z Sanktuarium w Skrzatuszu, który miał dzisiaj towarzyszyć nie mógł, nastąpiła mała zmiana planów i najpierw postanowiłem, że dojdę do swojego domu. Ale coś mi się kilometry pomyliły i zamiast 31 zrobiłem 44. W drodze spotykam mężczyznę rozmawiającego przez telefon. Obok wypasiona fura. Zbliżam się niosąc krzyż i słyszę jak mówi do mnie: - Do tego zestawu kosa by się Panu przydała - mówi uśmiechając się. - Kosa to może czekać na każdym zakręcie-pomyślałem. On kontynuuje - Dopasowałby Pan i może Pan zacząć kosić zboże. Już południe, więc jak znalazł-dodaje. Najpierw ofiara – odpowiadam. Na koszenie przyjdzie czas -dodaję… Uśmiechamy się do siebie. Mijam go i słyszę jak mówi do telefonu: - Wiesz widziałem Pana, który szedł z krzyżem. Jeszcze 10 lat temu jakbym coś takiego zobaczył to uciekałbym natychmiast…. Przez kilka kilometrów rozważam dziwną rozmowę …plewy i zboże, hm. Ostatnie kilka kilometrów to ból stóp i upał. Mam takie w sercu pragnienie, aby jak dojdę to razem z żoną wprowadzić Matkę Bożą do domu. Ale chyba to niewykonalne, bo patrzę na zegarek i ja dojdę szybciej, a jestem zmęczony, aby czekać przed domem. Dochodzę do domu stawiam krzyż i widzę podjeżdżająca autem żonę. Nie 5 minut później czy wcześniej, ale dokładnie w punkt. Matka Boża jest szybsza niż nasze myśli i pragnienia… Popołudniu jesteśmy na wspólnotowym spotkaniu na grupce. Jest z nami nasza Matka Boża Cierpliwie Słuchająca. Oj nasłuchała się… A my dziękujemy za Jej obecność. Bo Ona zawsze prowadzi nas do Jezusa. Wracamy i nasze życie rodzinne z Maryją trwa…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

09.05.2020 Maryniec – Złotów

Rano jesteśmy na Mszy św. w Złotowie, po której Justyna odwozi mnie z powrotem na trasę. W uszach piękny śpiew ptaków i Słowa Jezusa: „Fi...