piątek, 24 sierpnia 2018

21.08.2018 r. Iłowa Żagańska- Mirostowice Dolne - Żary.

Sen zregenerował moje siły. Eucharystia. Kilka osób wpisuje do zeszytu swoje prośby. Przeżywam głęboką radość, że mogę nosić z Maryją te intencje, że w jakiś sposób mogę być z tymi ludźmi w radościach i cierpieniu. Ksiądz proboszcz nie wypuścił mnie bez śniadania. Otrzymuję tu u Misjonarzy wiele dobra i błogosławieństwa na drogę. Zabieram też w drogę troski Księdza Proboszcza. Idzie mi się dobrze i dość szybko. Jest dużo chłodniej niż wczoraj. Śpiewam, zatrzymuję się przy Ewangelii i przeżywam głęboką radość. "I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne posiądzie na własność." Stokroć tyle otrzymuję bardzo często, więc uwielbiam Boga z radością i myślę o niebie. Różaniec. Przed Jankową Żagańską dołącza do mnie Basia - koleżanka z lat dziecięcych i córka mojej ulubionej nauczycielki. Cieszymy się obecnością, opowiadamy sobie o ważnych sprawach, a Maryja słucha. To dla mnie bardzo wyjątkowy etap. Przychodzimy do Mirostowic Dolnych, po drodze odwiedzamy z Maryją Pana Jasia- organistę, a później do Kościoła, gdzie byłam chrzczona, przyjmowałam pierwszą Komunię świętą, odkrywałam powołanie. Jestem głęboko poruszona. Dziękuję! Szczególną modlitwą ogarniam także moich Rodziców i Rodzeństwo. Zawierzam Maryi tę parafię i ruszamy do Basi na kawę i smaczny tort. Serdeczne spotkanie z Rodzinką Kowalskich, wiele wspomnień i opowieści z dziś. Po podwórku radośnie biega gromadka dzieci. Cieszę się tym widokiem. Podchodzi do mnie dwuletnia dziewczynka, patrzy na moje nogi i stwierdza: "masz buty". Potwierdzam. Rodzina reaguje uśmiechem i wyjaśnia sytuację. Na obrazie Jezusa Miłosiernego Anastazja zobaczyła, że Jezus nie ma butów. Bardzo to przeżywała i płakała z tego powodu. Od tej chwili wszystkim patrzy na nogi sprawdzając, czy są w butach. Ta sytuacja mocno porusza moje serce. W myślach pojawiają się obrazy. Wczoraj w drodze dostałam pieniądze na buty... Jezus Miłosierny bez butów... przypominam sobie jak trzymałam stopy św Jana Pawła II w butach... w myślach wracam do dzisiejszej ewangelii... i słów tej małej dziewczynki. Żadnych wniosków nie wyciągam i nie snuję rozważań, ale wiem, że została poruszona pewna struna mojej duszy i będę słyszeć ten dźwięk. Na koniec wspólna modlitwa. Basia odprowadza mnie z dziećmi. Cieszę się. O 15.00 Wchodzę do Łaz, gdzie spędziłam moje dzieciństwo. Zanurzam w Bożym Miłosierdziu całą miejscowość, rodzinę, której dom mijam, szczególnie modlę się na naszą rodzinę. Wiele dobrych wspomnień. Od Łazowa do naszego klasztoru w Żarach idę nieustannie modląc się różaniec. Nasze miasto bardzo potrzebuje modlitwy. Jedna Pani woła z okna, czy czegoś nie potrzebuję. Mam wszystko, nawet buty i 15 min do domu, ale dziękuję Bogu za dobroć tej kobiety. Cieszę się, że mogłam przyjść tutaj z Maryją Cierpliwie Słuchającą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

09.05.2020 Maryniec – Złotów

Rano jesteśmy na Mszy św. w Złotowie, po której Justyna odwozi mnie z powrotem na trasę. W uszach piękny śpiew ptaków i Słowa Jezusa: „Fi...